Shin Hee Cheol |
Zbiegać za jednym klejnotem pustynie,
Iść w toń za perłą o cudu urodzie,
Ażeby po nas zostały jedynie
Ślady na piasku i kręgi na wodzie.
Opis
Shi jest dziwna. To wiedzą wszyscy, gdziekolwiek by się nie pojawiła i to jedno słowo umiało wyjaśnić setki nieporozumień. Gdy bywała w jakimś miejscu na dłużej, miejscowi szybko uczyli się nie kwestionować jej poczynań i ewentualnie wyjaśniać jej to i owo jeśli popełniła jakąś gafę. A takie zdarzały jej się często. Raz nieumyślnie uraziła jakiegoś wyżej (bo nie wysoko) urodzonego młodzieńca, bo popatrzyła mu za długo w oczy. Chłopak wyzwał ją na pojedynek, więc stanęła w szranki i wygrała, ale ten znowu był wściekły. Gdyby nie wyrozumiały rozjemca, który ugłaskał panicza, pewnie miałaby poważne problemy, a tak tylko ruszyła dalej z mętlikiem w głowie. Patrząc na jej charakterystyczne, dalekowschodnie rysy łatwo wyjaśnić sobie takie przypadki zwykłą różnicą kulturalną, jednakże problem sięga trochę głębiej.Cicha, jak jej przydomek wskazuje, jest niemową. ,,Niemową z wyboru", uściślając, bo zdecydowanie sprawne struny głosowe posiada. Nie na darmo nazywa się ją także ,,Śmiejącą" - kobieta robi to często i na sposoby tak różne, jak różnie można się uśmiechać. To dosyć konfundująca sprawa: możesz spędzić z nią cały dzień w ciszy, aż tu nagle domniemana niemowa wybuchnie śmiechem. Nikt tego do końca nie rozumie. Shi potrafi się śmiać, odchrząkiwać, nucić sobie znane melodie, a czasem nawet wydać cichy okrzyk zaskoczenia, przypominający głośny wdech, lub wprost pisnąć na widok pająka. Nigdy jednak nie wypowiada zrozumiałych słów. Ludzie w pierwszej kolejności często są przekonani, że Cicha nie zna języka, ale wcale nie wygląda na zagubioną, gdy ktoś do niej mówi i bez oporów odpowiada na proste pytania skinięciami lub kręceniem głową. Ponadto nawet w rodzimym języku się nie odzywa, wliczając w to imię będące, de facto, tylko jedną sylabą. Kobieta po prostu nie umie, czy też raczej nie chce porozumiewać się w żadnym znanym ludzkości dialekcie. Jednakże brak słownej komunikacji wcale nie oznacza, iż nie chce z nikim rozmawiać. Jest to po prostu utrudniony proces, ale z czasem można się nauczyć rozumieć Shi. Mimo to i ją w końcu ubodło, że ludzie jej nie rozumieją. Znalazła więc alternatywę doskonale znaną niemym i głuchym: migowy. Nauczyła się go dosyć późno, jak na samotnie podróżującą niemowę, i przez długi czas umiała tylko kilka podstawowych znaków. Dopiero Revan pokazał jej wszystkie, bo sam miewał czasem problemy ze zrozumieniem intencji Shi. I póki przynajmniej z nim potrafi się porozumieć bez problemów, więcej jej nie trzeba.
Niechęć do mówienia nie jest jej jedyna w asortymencie dziwaczności Śmiejącej. Nie da się ukryć, że jak na trzydziestoletnią kobietę bywa czasem bardzo dziecinna. Pomijając sam fakt, jak bardzo infantylnie wygląda ze swoim skocznym krokiem i niezniszczalnym uśmiechem, Shi wyraźnie przejawia cechy prędzej przypisywane dzieciom: swobodę ducha, ciekawość i naiwność. Cały świat jest dla niej fascynujący. Każdy osobny element Fortheimu, od muszli na wybrzeżu po latające okręty, potrafi zająć jej uwagę na długo. W tym, niestety, rzeczy, stworzenia i ludzie, od których powinna trzymać się z daleka. Kobieta wydaje się nie wyczuwać zagrożenia, przez co sporo osób traktuje ją tak, jakby nie umiała sobie w życiu radzić. Co prawdą nie jest, bo przecież nie nosiła przy sobie naginaty - mówiąc kolokwialnie, prawie dwumetrowego kija zakończonego ostrzem - tylko dla ozdoby.
Tu zaczynają się powoli zderzać wszystkie sprzeczne cechy Shi. Bo chociaż Cicha bez dwóch zdań zachowuje się czasem jakby była co najmniej piętnaście lat młodsza, równocześnie pozostaje dojrzałą, samodzielną kobietą. Można by nawet rzec ,,niebezpieczną", gdyby dało się tak ją nazwać patrząc w te roześmiane oczy. W kwestii samoobrony to podręcznikowy wręcz przykład przysłowiowej ,,cichej wody". Shi jak najbardziej potrafi się obronić i to w niesamowitym stylu. Porusza się o wiele szybciej niż większość by oczekiwała, o wiele mocniej też potrafi uderzyć. Bronią najbliższą jej sercu na zawsze pozostanie naginata, ale, nie ukrywajmy, nie jest najwygodniejsza do noszenia po mieście (a i straż na pewno miałaby do czarnowłosej parę uwag na jej temat), tak więc w razie potrzeby improwizuje z czymkolwiek wystarczająco długim i sztywnym, a nawet radzi sobie wręcz. Łatwo nie docenić jej możliwości widząc tylko naiwną, zdziecinniałą kobietę, ale wprawne oko zauważy w aparycji Śmiejącej trochę więcej. Sam wzrost wyróżnia ją w tłumie fortheimskich kobiet - sięga raczej męskiej niż żeńskiej średniej - a do tego posiada także długie umięśnione nogi i szerokie barki, charakterystyczne dla kogoś, kto spędził lata trenując.
Całe szczęście ulice Fortheimu to nie zdradzieckie trakty, gotowe zaatakować bogom ducha winnego włóczykija, i Shi nie zdarza się już bić tak często jak niegdyś. Taki układ rzeczy jej jak najbardziej odpowiada, w końcu jest zagorzałą pacyfistką nie znoszącą choćby i zalążków konfliktu. Poza tym woli, gdy ludzie oceniają ją po okładce. Ślicznej, przyjemnej oku i duszy okładce. Cicha zdecydowanie należy do kobiet ,,ładniejszych". Ze swoją egzotyczną urodą zwykła przyciągać wzrok - cera jak porcelana, okrągłe policzki nadające jej radosnego wyrazu, drobny nos i wąskie, ciemne oczy otoczone wiankiem rzęs. Jej włosy mają rzadko spotykany czysto czarny kolor, do tego są długie prawie do połowy ud, z racji czego zawsze splata je w warkocz (i mimo starań sporo luźnych kosmków opada jej wokół twarzy razem z przyciętą nad oczami grzywką). Strój Cichej również otwarcie reprezentuje jej wschodnie korzenie. Z reguły nosi długie, luźne tuniki krojem przypominające kimona, często rozcięte na udach prawie do linii biodra, by nie krępowały ruchów. Talię oplata szerokim skórzanym pasem, wiązanym kolorowym rzemieniem tak długim, że wymaga kilkukrotnego owinięcia. Do tego obcisłe spodnie i buty do połowy łydki, a wszystko wygląda tak, jakby sama sobie ubrania cerowała. Czasem w wyjątkowo słoneczne dni nosi także wiklinowy kapelusz z szerokim rondem i białym welonem.
Shi, jakkolwiek dziwna by nie była, na pewno na długo zapada w pamięć. Jej towarzystwo jest tak inne od towarzystwa kogokolwiek innego, że aż trudno go nie polubić. To osoba przy której możesz się wygadać ze wszystkiego, co ci leży na wątrobie, a ona wysłucha każdego biadolenia z pełnym skupieniem... no, czasem może jej myśli odlecą w sobie znanym kierunku, ale taka już przypadłość beztroskich dusz. Możesz także po prostu pomilczeć, a ona pomilczy z tobą, jakby doskonale rozumiała twój problem. To oddana, troskliwa, ale równocześnie, wbrew wszystkiemu, nie nachalna przyjaciółka, na którą po prostu nie da się gniewać, nawet jeśli uczepi się ciebie jak rzep psiego ogona. Może ci ufać bardziej niż ty ufasz jej, albo - co gorsza - bardziej niż powinna.
Jedno jest pewne: gdyby jeden uśmiech mógł naprawić całe zło tego świata, bez wątpienia byłby to uśmiech Cichej.
Song Theme
Relacje z innymi postaciami
Podsumowując cały etap tułaczki między Dal-Virią, a Fortheimem, Shi przybyła do tego miasta właśnie przez wzgląd na jedną konkretną osobę. I tą osobą był seryjny morderca. Spoglądając na całą sytuację z takiej strony, nie brzmi to zbyt romantycznie. Co najwyżej idiotycznie. Taka informacja perfekcyjnie oddawałaby naiwność kobiety, bo kto o zdrowych zmysłach zadawałby się z zabójcą na zlecenie, na dodatek słynnym z rozwlekania tchawic hakiem? Patrząc prawdzie w oczy, Śmiejąca nie znała prawdziwej profesji Revana Poursuivanta dopóki nie chciano go powiesić. To chyba był jedyny okres w jej życiu, gdy naprawdę poczuła się zagubiona. W jednej chwili dowiedziała się, że tak naprawdę nic nie wiedziała o Szarym, chociaż byli ze sobą blisko kilka lat. Co poniektórzy świadomi związku Re i Shi nawet sobie z niej na ten temat pokpiwali, ale nie to martwiło ją w tamtym czasie najbardziej. Wtedy chciała tylko porozmawiać z Revanem w cztery oczy, co było niestety niemożliwe. Na całe szczęście nie zobaczyła go następnego dnia na szubienicy. Kolejni raz spotkali się dopiero w Fortheimie.Zdrowa na umyśle kobieta powinna być wściekła za coś podobnego. W końcu Revan ją oszukiwał przez długi czas, a potem uciekł z kraju bez pożegnania. Gdyby nie zrządzenie losu, pewnie nigdy więcej by go nie zobaczyła. A jednak jedynym, co poczuła Shi na jego widok była nieogarniona radość i ulga. Jakby nie było, Cicha normalną kobietą nie jest i jej zdrowie psychiczne stoi pod znakiem zapytania. Re, czegokolwiek by nie zrobił, zawsze będzie tym samym człowiekiem, w którym się zakochała. W końcu ,,odkochanie się" jest o wiele trudniejsze, żeby nie powiedzieć niemożliwe.
Szary nie jest jedynym dal-virczykiem w Fortheimie - Cicha szybko dowiedziała się, że razem z nim do miasta wprowadziła się Thalia Sargent, z którą czarnowłosa już miała okazję się niejednokrotnie spotkać. Nie jest może dla niej przyjaciółką formatu Revana (Shi raczej nie da się wyzwać na pojedynek poetycki), ale pomagała Szkwał kilkakrotnie w przeszłości. Największym numerem, w jakim Shi brała udział zdecydowanie był ten pierwszy: uwolnienie i kradzież ośmionogiego konia z nielegalnej aukcji. Dziewczynom udało się narobić zamieszania, podczas gdy Re udawał niezadowolonego klienta i odwracał uwagę aukcjonera. Tamtego dnia oboje awanturników nieumyślnie zyskało nowego kompana na całe życie.
Shi nie jest bezrobotna. Znalazła sobie pracę w kwiaciarni blisko targu. Do zdobycia posady wystarczyło posiadanie znajomości estetyki barw oraz rodzajów roślin, a z oboma nie miała problemu. Lubi naturę i bliskość zieleni w środku miasta jest dla niej wręcz kojąca. Dodatkowo pani Tovan bardzo spodobało się origami - odkąd Shi zaczęła u niej pracować, zdarza się, że bukiety są układane wokół papierowych ozdób na cienkim drewnianym patyczku. Stali bywalcy centrum miasta szybko zaczęli ją kojarzyć jako asystentkę właścicielki i nawet jeśli nie znają jej z imienia, to szybko kojarzą ją z samego opisu. Najbardziej uwielbia ją dzieciarnia - często daje dzieciom papierowe zwierzątka albo pojedyncze kwiatki, gdy pracodawczyni nie patrzy.
Inne
- Shi wychowała się w surowej świątynnej tradycji. W wieku trzynastu lat złożyła kilka różnych ślubów... które ostatecznie złamała, i to prawie wszystkie naraz. Miała nie odsłaniać skóry (nawet twarzy), unikać kontaktu z polityką, nie wiązać się z żadnym mężczyzną czy kobietą oraz - niespodzianka - nie wypowiedzieć słowa poza granicami rodzinnego kraju. I chociaż każdy przepis po kolei łamała bez żalu i oficjalnie już nie uznaje żadnych zasad kierujących jej życiem, nadal zachowuje absolutnie milczenie. Trudno ocenić, czy ma to podłoże czysto psychiczne, czy też może jednak zdrowotne. Co ciekawe, teoretycznie ten ślub także złamała: nie ma oporów przed pisaniem listów. W nich wychodzi na jaw, że ma naprawdę elokwentny zasób słownictwa jak na cudzoziemkę.
- Do ulubionych hobby Cichej zdecydowanie należy rękodzieło. Poza origami, jest całkiem utalentowaną malarką. Jej technika i same w sobie obrazy są dosyć specyficzne, w porównaniu do popularnego obecnie malarstwa realistycznego: Shi maluje na papierze, bardzo rozwodnionymi i jaskrawymi farbami. Tematyką utrzymuje się w klimacie natury, najczęściej malując kwiaty i ptaki, których nikt nigdy nie widział na oczy. Robi to z czystej satysfakcji tworzenia, a prace zbiera w swojej małej, oprawionej skórą teczce, razem z ołówkiem i czystymi kartkami. Często maluje siedząc na zewnątrz.
- Uwielbia wypady za miasto. Nigdy nie udaje się daleko, czasem tylko może do najbliższego lasu. Jeśli potrzebuje chwili wytchnienia od miasta, z reguły najpierw wybiera się wzdłuż doków do linii skał tworzących naturalny port i przez nie przechodzi za granice miasta na piaszczyste wybrzeże. Polubiła morski klimat równie mocno co leśny. Chociaż znając Shi, pewnie każdy klimat jej sprzyja.
- Jest dobrą tancerką, co raczej nikogo nie dziwi - kobieta zawsze wygląda jakby poruszała się lekkim, ale pewnym tanecznym krokiem. Poruszanie się w rytm muzyki jest dla niej niemalże naturalne. Dodatkowo odnajduje się w każdym towarzystwie i każdemu równo grozi, że wyrwie go na środek do pary.
- Śmiejąca posiada niezwykłe wyczucie równowagi. Ludziom opisującym jej zdolności mało osób wierzy, dopóki kobieta sama im nie zademonstruje swoich umiejętności. Najbardziej skutecznym numerem okazało się stawanie na czubku kija na jednej nodze, co większości już wydaje się wystarczająco imponujące. Revan i Thalia widząc rozdziawione miny tylko uśmiechają się pod nosem. Nadal mają w pamięci, jak pewna krasnoludzica założyła, że Cicha nie stanie na tępym końcu swojej dwumetrowej naginaty. Stanęła (bo czemu by nie?), a gdy zeszła na ziemię zastała oniemiałą krasnoludzicę, zaskoczonego Re i Szkwał śmiejącą się do rozpuku.
- Nikogo chyba nie zdziwi, że wprowadziła się do Szarego na stałe. Nie pytała o żadną zgodę (stwierdziła, że nie musi), tylko z szerokim uśmiechem wrzuciła swoje rzeczy do środka i wzięła Odę - zmiennokształtną kotkę - na ręce, jakby z miejsca czuła się jak w domu. A Re tylko westchnął godząc się z losem. Jak mało kto wiedział, że z Cichą nie powinno się kłócić.