Tam, gdzie zaczyna się obowiązek, nie może kończyć się poczucie wolności.
Opis
Centaury zwykły budzić zainteresowanie niezależnie od tego w którym kawałku świata zdecydowały się osiąść. Będąc hybrydą konia i człowieka ściągają na siebie uwagę zarówno dzieci jak i starszych, bo chociaż nie są najdziwniejszymi istotami przemierzającymi Sanrewię z całą pewnością należą do "tych, których się nie zapomina". Ponadto centaur centaurowi nie równy, gdyż te majestatyczne stworzenia wyodrębniają wśród swojego gatunku także podział na rasy i szczepy. I o ile w kwestiach rasy nikt nie dyskutuje, bo już na pierwszy rzut oka odróżnisz przyozdobioną rogami i odbiegającą od powszechnych standardów rasę leśną od smukłych i lekkich mieszkańców mniej sprzyjających, pustynnych lub stepowych rejonów, o tyle w kwestii szczepów czasem trudno o jasny i dokładny sposób na odróżnienie poszczególnych, bardzo zamkniętych i rodzinnych grup. Jedno jest pewne - szczepy częściej prowadzą ze sobą wojny (szczególnie gdy dochodzi do tego różnica rasowa) niż zawierają sojusze. Stąd właśnie powszechne avrilskie porzekadło jakoby centaury chęć do bitki wysysały z mlekiem matki. Mimo wszystko każdy, kto zdecydował się spędzić w podobnym szczepie trochę czasu szybko odkrywa, że waleczny lud w rzeczywistości szczyci się niesamowitą gościnnością względem obcych, utrzymując swoje prywatne zatargi z własnym gatunkiem poza zasięgiem gościa.
Podróżnego, który wtargnął na terytorium północnego szczepu zimnokrwistej rasy słynącej z własnej siły - wszak nawet miejskie dzieci uczy się o przydatności koni pociągowych ciągnących bryczki - także powitano świeżym mlekiem i najsmakowitszymi specjałami. Obcy opowiadał o niesamowitym mieście postępu, gdzie każdy miał szansę, choć nie każdy z niej korzystał. Mówił i wychwalał ów cudowne miasto tak długo aż młodziutka wówczas Ekaterina zaczęła marzyć o życiu w tak wspaniałej krainie. Było tak dalekie od tego co znało centaurze dziecko wychowane w duchu półdzikiej tradycji zakazującej mu zbliżać się do chwalonej przez rodzaj ludzki cywilizacji, a Katy nigdy nie satysfakcjonowało bieganie z patykiem po bezkresnych łąkach, przewodząc grupie rówieśników i spędzanie nocy w jaskini. Bystry umysł dziecka potrzebował czegoś innego i z całą pewnością nie znalazł tego w rodzinnej wiosce. Ekaterina zauroczona wizją miasta pełnego wszystkiego czego nie potrafiła sobie wyobrazić zapragnęła poznać ten inny, dziwny, ale i lepszy świat. Obcy w końcu wyjechał, a wraz z nim zniknęło pewne źródło informacji o świecie większym niż największa łąka czy połać lasu, w które mały centaur odważał się zapuszczać. Nie zniknął jednak zapał dziecka do tego, by odkrywać. Nie stłamsiły go nawet prośby rodziców, aby ich jedyna córka w końcu zmądrzała i nie przynosiła wstydu rodzinie swoimi niedorzecznymi wizjami odległych krain. Z czasem prośby zmieniły się w błagania, a te ostatecznie w groźby - każda próba przynosiła skutek odwrotny do zamierzonego.
Ekaterina była pierwszą, której nie dało się złamać. Wieloletnie tradycje były dla niej jedynie niepotrzebnym do niczego dodatkiem, aby jakoś zabić nadmiar czasu w dziczy. Kult pierwotnych bóstw brzmiał jak sterta kłamstw i zabobonów, a wielotysięczna kultura i dziedzictwo przodków jako bełkot i bezużyteczne graty. I nawet starszyzna wioski - banda zapatrzonych w przeszłość starców bez krztyny ducha postępu - nie mogła zmienić jej nastawienia. Ten jeden centaur, jedyny w historii całego szczepu, odwrócił się od swojej rodziny ku sobie i swoim marzeniom. Wstyd i hańba dla całego wielopokoleniowego rodu. Porażka, zmaza na honorze, której nie sposób naprawić. I po tym wszystkim nadal uparcie usiłowano zatrzymać ją w wiosce i nawrócić na właściwą drogę.
Nie udało się. Niezależnie od tego jak bardzo by nie próbowano i ile by jej nie karano.
Wiele lat później - ku ogromnej rozpaczy rodziców - młoda kobieta o twarzy elfa i długich blond włosach postawiła pierwsze kroki na ulicach Fortheimu. Przeklęta przez swój szczep za ucieczkę i zapewne tuż po niej oficjalnie wygnana (Bo jakżeby inaczej skoro tak stanowiło wewnętrzne prawo?), lecz szczęśliwa. Wymarzone Miasto Postępu było dokładnie takie jakim widziała je w snach... może tylko błyszczało odrobinę mniej, a mieszkańcy nie byli w całości ludźmi podobnymi do tamtego obcego. Bogactwo kultur, zapachów i barw, mnogość języków i zwyczajów oraz istny korowód najróżniejszych ras po raz kolejny zachwyciły Katę. Tym razem całkowicie prawdziwie. Jej cel się spełnił, a zatem musiała wyznaczyć sobie nowy. Bardzo podstawowy i nie tak ambitny jak jej ucieczka z rodzinnych stron oraz zdecydowanie mniej imponujący niż ciągły galop przez blisko dwa tygodnie, aby w końcu ujrzeć swój nowy świat. Ekaterina postanowiła pójść w ślady nieco bardziej obeznanych z wielkomiejskimi kanonami obywateli i... znaleźć pracę. Była nową ładną twarzą wśród morza innych mniej lub bardziej idealnych twarzy, skąd mogła zatem wiedzieć, że nastręczy jej to o wiele większych problemów niż śmiała przypuszczać?
Ogromną przeszkodą okazało się nie być pochodzenie dziewczyny. Nawet jej znikome doświadczenie nie stanowiło problemu. Zapału do pracy i nauki także nie można było jej odmówić. Największym problemem były właściwie jej rozmiary. Ekaterina, choć nie grzeszy wzrostem wśród swoich pobratymców i uchodzi za raczej przeciętną, jeśli nie niską, wśród dwunogów okazała się być jedną z najwyższych osób kręcących się po ulicach. Ponadto trudno było o miejsce pod dachem zdolne pomieścić dziewczynę, której ponad połowa ciała należy do konia... Bardzo okazałego i mocnej budowy konia z obfitymi szczotkami wokół kopyt, zdolnego pociągnąć nawet najcięższy wózek. Właśnie taka jest Ekaterina - dziewczyna (przynajmniej póki pokazuje się od pasa w górę) wygląda dość niepozornie i nikt nie przypuszczałby, że niemal bez trudu mogłaby unieść dorosłego mężczyznę. Watro dodać, że dałaby radę zrobić to używając tylko własnych rąk. Każdy jeden dowcipniś, który łudzi się, że może bezkarnie wskoczyć na jej grzbiet, kopnąć piętami w boki i cieszyć się darmową przejażdżką powinien liczyć się z bardzo bolesnym i błyskawicznym spotkaniem z dowolnym utwardzonym kawałkiem gruntu w okolicy. W końcu nie po darmo każdego konia uczy się najpierw noszenia siodła tak, aby potem mógł służyć jeźdźcowi. Ekaterina żadnego siodła nie widziała nigdy na oczy, stąd też nie widzi powodu, żeby posłusznie wozić kogokolwiek i gdziekolwiek. Wyjątkiem od reguły bywają tylko ci, którym zaufa na tyle, by wiedzieć, że nie zostanie wykorzystana. Chociaż nawet i jej przyjaciele doskonale wiedzą o tym, że nie mogą pozwalać sobie na taki przywilej jeśli nie jest to absolutnie konieczne. Swoją drogą sam fakt dosiadania przyjaciółki jak jakiegoś wierzchowca nie jest ani trochę miły i wygląda dziwnie.
Ekaterina potrzebowała pracy w której odnalazłaby się idealnie. Takiej w której mogłaby całkowicie wykorzystać swoje naturalne zalety, a która nie wymagałaby od niej zmieniania swoich przyzwyczajeń. I znalazła takową, chociaż twarz zatrudniającej ją osoby wyrażała niemałe zaskoczenie złożoną propozycją. Spacerując ulicami Fortheimu nie trudno zwrócić uwagę na konne patrole. Miasto jest na tyle wielkie, że znacznie prościej przemierzać je chociażby w siodle. Poza tym jeździec w wypadku interwencji zyskuje przewagę szybkości i wysokości. Mimo powszechności takiego widoku centaur towarzyszący strażnikowi na koniu nadal wzbudza choć odrobinę zainteresowania. Zwłaszcza, gdy ubrana w niepełną zbroję kobieta nosząca tarczę i specyficzną włócznię cieszy się większą sławą od zakutego od stóp do głów w metal rosłego mężczyzny. Ekaterina szybko zasłużyła się w szeregach konnych oddziałów straży miejskiej. Sam fakt, że skutecznością przewyższyła każdego ze strażników swojej rekrutacji, a także znacznie szybciej przeszła do czynnej służby przemawia na jej korzyść. Nikt nie wymagał od niej najbardziej podstawowych szkoleń z zakresu utrzymania się w siodle, zapanowania nad wierzchowcem czy poznania go na tyle, by mu zaufać, a zmuszanie Katy do tego, żeby biegała wokół sali, przechodząc ze stępu w kłus i galop raczej mijało się z celem. Przydatność centaura potwierdziła się jeszcze w czasie, gdy Ekaterina udowodniła, że wśród wąskich uliczek Fortheimu radzi sobie lepiej niż nawet najdoskonalszy jeździec. Nie musiała polegać na zaufaniu i zdolnościom - pościg w pełnym galopie od zawsze był dla niej równie naturalny co sprint dla zwykłego dwunoga. Ponadto w przeciwieństwie do pracujących dla straży wierzchowców nie płoszyła się, gdy w okolicy robiło się zbyt gorąco. Ekaterina ani myślała się wycofać dopóki sprawy nie zostały doprowadzone do samego końca. W ten właśnie sposób stała się wschodzącą gwiazdą; niedoścignionym wzorem bezwzględnej skuteczności, który przywoływać zaczęto na każdym treningu świeżych strażników. ,,Ćwicz, abyśmy nie musieli się za ciebie wstydzić, kiedy trafisz na Katę." albo ,,Obijaj się tak dalej to Ekaterina ustawi cię na mieście!" szybko trafiły do stałej puli tekstów wykorzystywanych przez trenerów i choć wypowiadane były w zdecydowanie żartobliwym tonie trudno było nie zauważać dziwnego szacunku dla dokonań zwykłej, nawet nie najbardziej doświadczonej strażniczki. Oczywiście schlebiało jej to, nawet jeśli bezustannie powtarzała, że są lepsi od niej. Ekaterina czuła się i była potrzebna. Dokładnie tak jak tego chciała.
Fortheim zdaje się nie zapominać czegoś, co już raz ujrzał. Tak też Katę - jedynego centaura pracującego w miejskiej straży - szybko zaczęto rozpoznawać na ulicy. Efektu oryginalności dopełniało także uzbrojenie dziewczyny. Poza prostą tarczą nosiła ona wykonaną na zamówienie naginatę, której ostrze zmodyfikowano na modłę prostej klingi z otworem na wylot w miejscu zbrocza oraz długim kolcem po drugiej stronie drzewca. Mimo biegłości Ekateriny w posługiwaniu się tą bronią nosi ona jeszcze przytroczony do pasa sejmitar, w razie gdyby doszło do walki na mniejszej przestrzeni. Inną cechą charakterystyczną (gdyby ktokolwiek nie rozpoznał uzbrojonego centaura) dla Katy jest rzadko spotykana mieszanka kolorystyczna jej sierści i włosów. Znawcy pewni są, że jej sierść jest ciemnogniada, podczas gdy włosy, ogon i szczotki na nogach są tak jasne, że nieomal srebrne. Ponadto dziewczyna ma długie przyrównywane do elfich uszy, którymi jest w stanie w ograniczony sposób poruszać.
A co mawiają o niej ci z którymi pracuje? Jedni wypominają, że jest zbyt łagodna dla swojej pracy i jej sława jest mocno przesadzona. Inni słysząc to tylko prychają niedowierzająco, za powód podając to, iż widzieli ją w akcji. Co ciekawe obie strony mają rację. Ekaterina faktycznie jest tak po prostu dobra i uchodzi za oazę spokoju i nieprzebrane morze cierpliwości. Dzięki temu zaskarbia sobie sympatię ludzi. Poza tym dziewczyna nie wywyższa się ponad innych, a ostatnim o czym mogłaby pomyśleć jest wykorzystywanie swojej pozycji do jakiegokolwiek innego celu niż pilnowanie porządku. Nie stroni także od pomocy tym, którzy jej potrzebują. Niejednokrotnie już zdarzało jej się pociągnąć czy przepchnąć z miejsca na miejsce jakiś wyjątkowo ciężki wózek czy zostać chwilową atrakcją dla dzieci. Nawet wtedy jednak ciepły i pogodny uśmiech nie schodził jej z twarzy. Mimo wszystko obowiązki i służbę stawiać zwykła zawsze na pierwszym miejscu. Nie brakuje jej jednak wyrozumiałości i współczucia, chociaż nie jest naiwna. To sprawiedliwa strażniczka zdolna samodzielnie rozwiązać co mniej wymagające spory. Nigdy nie szukała z nikim zwady, chociaż kilku ludzi zarzucało jej, że nie potrafi słuchać. Tak po prawdzie Ekaterina szczerze nie znosi, gdy ktokolwiek mówi jej co ma zrobić. Oczywiście polecenia przełożonych i rozkazy stanowią tu oczywisty wyjątek, bez którego nie byłoby mowy o jej pracy na obecnym stanowisku. Nie mniej nawet w tym wypadku rola osób ważniejszych od Katy ogranicza się jedynie do przedstawienia jej oczekiwań i spokojnego zaczekania na możliwie najlepsze rezultaty. Dziewczyna jest uparta i nie zwykła sobie odpuszczać. Jak już raz udowodniła, uciekając z domu, potrafi zrealizować to, czego chce niezależnie od ceny i konsekwencji. Inna sprawa, że wzorem osoby dającej przykład swoim zachowaniem nie zwykła robić niczego złego. W jej pojęciu świata nie ma nic gorszego niż fałszywa służba. Na szczęście pomimo tego, że jest oddana i lojalna swoim obowiązkom rozróżnia pracę od życia prywatnego. Nawet jeśli nie powstrzymuje jej to od upominania ludzi niezależnie od tego czy aktualnie rusza na obchód czy też zwykły spacer. Niektórych nawyków trudno się pozbyć. Mimo wszystko czasem grzeczne zwracanie uwagi zawodzi. Kata potrafi być bezwzględna. Dość dobrze opanowała uniwersalny język przemocy i jeśli zostanie do tego zmuszona potrafi całkowicie sprawnie się nim posłużyć. Nie miałaby też oporów przed zabiciem o ile ktoś przedstawiłby jej odpowiednio wiarygodne dowody na to, że nie ma absolutnie żadnego innego wyjścia. Mordowanie, okaleczanie czy choćby obijanie kogoś nie sprawia jej jednak żadnej przyjemności - jest po prostu kolejnym z obowiązków, które należy wykonać. Jednakowoż jak na prawdziwego centaura przystało z wygranych potyczek czerpie satysfakcję. Jak to na przedstawiciela jej gatunku przystało. Ekaterina uwielbia swoją pracę, a jeśli kiedykolwiek zaproponują jej awans z całą pewnością odmówi. Rola zwykłej strażniczki w zupełności ją satysfakcjonuje. W końcu znalazła już swoje miejsce w jej Wymarzonym Mieście Postępu.
Podróżnego, który wtargnął na terytorium północnego szczepu zimnokrwistej rasy słynącej z własnej siły - wszak nawet miejskie dzieci uczy się o przydatności koni pociągowych ciągnących bryczki - także powitano świeżym mlekiem i najsmakowitszymi specjałami. Obcy opowiadał o niesamowitym mieście postępu, gdzie każdy miał szansę, choć nie każdy z niej korzystał. Mówił i wychwalał ów cudowne miasto tak długo aż młodziutka wówczas Ekaterina zaczęła marzyć o życiu w tak wspaniałej krainie. Było tak dalekie od tego co znało centaurze dziecko wychowane w duchu półdzikiej tradycji zakazującej mu zbliżać się do chwalonej przez rodzaj ludzki cywilizacji, a Katy nigdy nie satysfakcjonowało bieganie z patykiem po bezkresnych łąkach, przewodząc grupie rówieśników i spędzanie nocy w jaskini. Bystry umysł dziecka potrzebował czegoś innego i z całą pewnością nie znalazł tego w rodzinnej wiosce. Ekaterina zauroczona wizją miasta pełnego wszystkiego czego nie potrafiła sobie wyobrazić zapragnęła poznać ten inny, dziwny, ale i lepszy świat. Obcy w końcu wyjechał, a wraz z nim zniknęło pewne źródło informacji o świecie większym niż największa łąka czy połać lasu, w które mały centaur odważał się zapuszczać. Nie zniknął jednak zapał dziecka do tego, by odkrywać. Nie stłamsiły go nawet prośby rodziców, aby ich jedyna córka w końcu zmądrzała i nie przynosiła wstydu rodzinie swoimi niedorzecznymi wizjami odległych krain. Z czasem prośby zmieniły się w błagania, a te ostatecznie w groźby - każda próba przynosiła skutek odwrotny do zamierzonego.
Ekaterina była pierwszą, której nie dało się złamać. Wieloletnie tradycje były dla niej jedynie niepotrzebnym do niczego dodatkiem, aby jakoś zabić nadmiar czasu w dziczy. Kult pierwotnych bóstw brzmiał jak sterta kłamstw i zabobonów, a wielotysięczna kultura i dziedzictwo przodków jako bełkot i bezużyteczne graty. I nawet starszyzna wioski - banda zapatrzonych w przeszłość starców bez krztyny ducha postępu - nie mogła zmienić jej nastawienia. Ten jeden centaur, jedyny w historii całego szczepu, odwrócił się od swojej rodziny ku sobie i swoim marzeniom. Wstyd i hańba dla całego wielopokoleniowego rodu. Porażka, zmaza na honorze, której nie sposób naprawić. I po tym wszystkim nadal uparcie usiłowano zatrzymać ją w wiosce i nawrócić na właściwą drogę.
Nie udało się. Niezależnie od tego jak bardzo by nie próbowano i ile by jej nie karano.
Wiele lat później - ku ogromnej rozpaczy rodziców - młoda kobieta o twarzy elfa i długich blond włosach postawiła pierwsze kroki na ulicach Fortheimu. Przeklęta przez swój szczep za ucieczkę i zapewne tuż po niej oficjalnie wygnana (Bo jakżeby inaczej skoro tak stanowiło wewnętrzne prawo?), lecz szczęśliwa. Wymarzone Miasto Postępu było dokładnie takie jakim widziała je w snach... może tylko błyszczało odrobinę mniej, a mieszkańcy nie byli w całości ludźmi podobnymi do tamtego obcego. Bogactwo kultur, zapachów i barw, mnogość języków i zwyczajów oraz istny korowód najróżniejszych ras po raz kolejny zachwyciły Katę. Tym razem całkowicie prawdziwie. Jej cel się spełnił, a zatem musiała wyznaczyć sobie nowy. Bardzo podstawowy i nie tak ambitny jak jej ucieczka z rodzinnych stron oraz zdecydowanie mniej imponujący niż ciągły galop przez blisko dwa tygodnie, aby w końcu ujrzeć swój nowy świat. Ekaterina postanowiła pójść w ślady nieco bardziej obeznanych z wielkomiejskimi kanonami obywateli i... znaleźć pracę. Była nową ładną twarzą wśród morza innych mniej lub bardziej idealnych twarzy, skąd mogła zatem wiedzieć, że nastręczy jej to o wiele większych problemów niż śmiała przypuszczać?
Ogromną przeszkodą okazało się nie być pochodzenie dziewczyny. Nawet jej znikome doświadczenie nie stanowiło problemu. Zapału do pracy i nauki także nie można było jej odmówić. Największym problemem były właściwie jej rozmiary. Ekaterina, choć nie grzeszy wzrostem wśród swoich pobratymców i uchodzi za raczej przeciętną, jeśli nie niską, wśród dwunogów okazała się być jedną z najwyższych osób kręcących się po ulicach. Ponadto trudno było o miejsce pod dachem zdolne pomieścić dziewczynę, której ponad połowa ciała należy do konia... Bardzo okazałego i mocnej budowy konia z obfitymi szczotkami wokół kopyt, zdolnego pociągnąć nawet najcięższy wózek. Właśnie taka jest Ekaterina - dziewczyna (przynajmniej póki pokazuje się od pasa w górę) wygląda dość niepozornie i nikt nie przypuszczałby, że niemal bez trudu mogłaby unieść dorosłego mężczyznę. Watro dodać, że dałaby radę zrobić to używając tylko własnych rąk. Każdy jeden dowcipniś, który łudzi się, że może bezkarnie wskoczyć na jej grzbiet, kopnąć piętami w boki i cieszyć się darmową przejażdżką powinien liczyć się z bardzo bolesnym i błyskawicznym spotkaniem z dowolnym utwardzonym kawałkiem gruntu w okolicy. W końcu nie po darmo każdego konia uczy się najpierw noszenia siodła tak, aby potem mógł służyć jeźdźcowi. Ekaterina żadnego siodła nie widziała nigdy na oczy, stąd też nie widzi powodu, żeby posłusznie wozić kogokolwiek i gdziekolwiek. Wyjątkiem od reguły bywają tylko ci, którym zaufa na tyle, by wiedzieć, że nie zostanie wykorzystana. Chociaż nawet i jej przyjaciele doskonale wiedzą o tym, że nie mogą pozwalać sobie na taki przywilej jeśli nie jest to absolutnie konieczne. Swoją drogą sam fakt dosiadania przyjaciółki jak jakiegoś wierzchowca nie jest ani trochę miły i wygląda dziwnie.
Ekaterina potrzebowała pracy w której odnalazłaby się idealnie. Takiej w której mogłaby całkowicie wykorzystać swoje naturalne zalety, a która nie wymagałaby od niej zmieniania swoich przyzwyczajeń. I znalazła takową, chociaż twarz zatrudniającej ją osoby wyrażała niemałe zaskoczenie złożoną propozycją. Spacerując ulicami Fortheimu nie trudno zwrócić uwagę na konne patrole. Miasto jest na tyle wielkie, że znacznie prościej przemierzać je chociażby w siodle. Poza tym jeździec w wypadku interwencji zyskuje przewagę szybkości i wysokości. Mimo powszechności takiego widoku centaur towarzyszący strażnikowi na koniu nadal wzbudza choć odrobinę zainteresowania. Zwłaszcza, gdy ubrana w niepełną zbroję kobieta nosząca tarczę i specyficzną włócznię cieszy się większą sławą od zakutego od stóp do głów w metal rosłego mężczyzny. Ekaterina szybko zasłużyła się w szeregach konnych oddziałów straży miejskiej. Sam fakt, że skutecznością przewyższyła każdego ze strażników swojej rekrutacji, a także znacznie szybciej przeszła do czynnej służby przemawia na jej korzyść. Nikt nie wymagał od niej najbardziej podstawowych szkoleń z zakresu utrzymania się w siodle, zapanowania nad wierzchowcem czy poznania go na tyle, by mu zaufać, a zmuszanie Katy do tego, żeby biegała wokół sali, przechodząc ze stępu w kłus i galop raczej mijało się z celem. Przydatność centaura potwierdziła się jeszcze w czasie, gdy Ekaterina udowodniła, że wśród wąskich uliczek Fortheimu radzi sobie lepiej niż nawet najdoskonalszy jeździec. Nie musiała polegać na zaufaniu i zdolnościom - pościg w pełnym galopie od zawsze był dla niej równie naturalny co sprint dla zwykłego dwunoga. Ponadto w przeciwieństwie do pracujących dla straży wierzchowców nie płoszyła się, gdy w okolicy robiło się zbyt gorąco. Ekaterina ani myślała się wycofać dopóki sprawy nie zostały doprowadzone do samego końca. W ten właśnie sposób stała się wschodzącą gwiazdą; niedoścignionym wzorem bezwzględnej skuteczności, który przywoływać zaczęto na każdym treningu świeżych strażników. ,,Ćwicz, abyśmy nie musieli się za ciebie wstydzić, kiedy trafisz na Katę." albo ,,Obijaj się tak dalej to Ekaterina ustawi cię na mieście!" szybko trafiły do stałej puli tekstów wykorzystywanych przez trenerów i choć wypowiadane były w zdecydowanie żartobliwym tonie trudno było nie zauważać dziwnego szacunku dla dokonań zwykłej, nawet nie najbardziej doświadczonej strażniczki. Oczywiście schlebiało jej to, nawet jeśli bezustannie powtarzała, że są lepsi od niej. Ekaterina czuła się i była potrzebna. Dokładnie tak jak tego chciała.
Fortheim zdaje się nie zapominać czegoś, co już raz ujrzał. Tak też Katę - jedynego centaura pracującego w miejskiej straży - szybko zaczęto rozpoznawać na ulicy. Efektu oryginalności dopełniało także uzbrojenie dziewczyny. Poza prostą tarczą nosiła ona wykonaną na zamówienie naginatę, której ostrze zmodyfikowano na modłę prostej klingi z otworem na wylot w miejscu zbrocza oraz długim kolcem po drugiej stronie drzewca. Mimo biegłości Ekateriny w posługiwaniu się tą bronią nosi ona jeszcze przytroczony do pasa sejmitar, w razie gdyby doszło do walki na mniejszej przestrzeni. Inną cechą charakterystyczną (gdyby ktokolwiek nie rozpoznał uzbrojonego centaura) dla Katy jest rzadko spotykana mieszanka kolorystyczna jej sierści i włosów. Znawcy pewni są, że jej sierść jest ciemnogniada, podczas gdy włosy, ogon i szczotki na nogach są tak jasne, że nieomal srebrne. Ponadto dziewczyna ma długie przyrównywane do elfich uszy, którymi jest w stanie w ograniczony sposób poruszać.
A co mawiają o niej ci z którymi pracuje? Jedni wypominają, że jest zbyt łagodna dla swojej pracy i jej sława jest mocno przesadzona. Inni słysząc to tylko prychają niedowierzająco, za powód podając to, iż widzieli ją w akcji. Co ciekawe obie strony mają rację. Ekaterina faktycznie jest tak po prostu dobra i uchodzi za oazę spokoju i nieprzebrane morze cierpliwości. Dzięki temu zaskarbia sobie sympatię ludzi. Poza tym dziewczyna nie wywyższa się ponad innych, a ostatnim o czym mogłaby pomyśleć jest wykorzystywanie swojej pozycji do jakiegokolwiek innego celu niż pilnowanie porządku. Nie stroni także od pomocy tym, którzy jej potrzebują. Niejednokrotnie już zdarzało jej się pociągnąć czy przepchnąć z miejsca na miejsce jakiś wyjątkowo ciężki wózek czy zostać chwilową atrakcją dla dzieci. Nawet wtedy jednak ciepły i pogodny uśmiech nie schodził jej z twarzy. Mimo wszystko obowiązki i służbę stawiać zwykła zawsze na pierwszym miejscu. Nie brakuje jej jednak wyrozumiałości i współczucia, chociaż nie jest naiwna. To sprawiedliwa strażniczka zdolna samodzielnie rozwiązać co mniej wymagające spory. Nigdy nie szukała z nikim zwady, chociaż kilku ludzi zarzucało jej, że nie potrafi słuchać. Tak po prawdzie Ekaterina szczerze nie znosi, gdy ktokolwiek mówi jej co ma zrobić. Oczywiście polecenia przełożonych i rozkazy stanowią tu oczywisty wyjątek, bez którego nie byłoby mowy o jej pracy na obecnym stanowisku. Nie mniej nawet w tym wypadku rola osób ważniejszych od Katy ogranicza się jedynie do przedstawienia jej oczekiwań i spokojnego zaczekania na możliwie najlepsze rezultaty. Dziewczyna jest uparta i nie zwykła sobie odpuszczać. Jak już raz udowodniła, uciekając z domu, potrafi zrealizować to, czego chce niezależnie od ceny i konsekwencji. Inna sprawa, że wzorem osoby dającej przykład swoim zachowaniem nie zwykła robić niczego złego. W jej pojęciu świata nie ma nic gorszego niż fałszywa służba. Na szczęście pomimo tego, że jest oddana i lojalna swoim obowiązkom rozróżnia pracę od życia prywatnego. Nawet jeśli nie powstrzymuje jej to od upominania ludzi niezależnie od tego czy aktualnie rusza na obchód czy też zwykły spacer. Niektórych nawyków trudno się pozbyć. Mimo wszystko czasem grzeczne zwracanie uwagi zawodzi. Kata potrafi być bezwzględna. Dość dobrze opanowała uniwersalny język przemocy i jeśli zostanie do tego zmuszona potrafi całkowicie sprawnie się nim posłużyć. Nie miałaby też oporów przed zabiciem o ile ktoś przedstawiłby jej odpowiednio wiarygodne dowody na to, że nie ma absolutnie żadnego innego wyjścia. Mordowanie, okaleczanie czy choćby obijanie kogoś nie sprawia jej jednak żadnej przyjemności - jest po prostu kolejnym z obowiązków, które należy wykonać. Jednakowoż jak na prawdziwego centaura przystało z wygranych potyczek czerpie satysfakcję. Jak to na przedstawiciela jej gatunku przystało. Ekaterina uwielbia swoją pracę, a jeśli kiedykolwiek zaproponują jej awans z całą pewnością odmówi. Rola zwykłej strażniczki w zupełności ją satysfakcjonuje. W końcu znalazła już swoje miejsce w jej Wymarzonym Mieście Postępu.
Song Theme
Relacje z innymi postaciami
Trzy czwarte jeźdźców na usługach straży chociaż raz z nią rozmawiało, a pozostali i tak znają ją chociażby z opowieści. Kata ma kilku bliższych i dalszych znajomych, chociaż znajomości te raczej nie wychodzą poza pracę. Poza tym kilku ludzi postawionych za jej sprawą przed sądem zdecydowanie za nią nie przepada. W kwestii miłości czy zauroczenia Ekaterina ani nie szuka, ani nie rozgląda się zbytnio. Nie do końca chce jej się wierzyć w to, że ktoś mógłby chcieć nazywać swoją sympatią dziewczynę z końskim grzbietem.
No i jest jeszcze Akhme. Trudno klasyfikować go jako ,,znajomego z pracy", a i ze ,,znajomym spoza pracy" także jest pewna nieścisłość. Ekaterina poznała go w chwili, gdy był jej absolutnie niezbędny. Oczywiście znała go już wcześniej i wiele o nim słyszała. Okazało się jednak, że rzeczywistość wypada o wiele lepiej niż plotki. Nadal jednak Kata traktuje go jako niepodważalny autorytet oraz nauczyciela. Jakkolwiek sympatyczny by przy tym nie był.
No i jest jeszcze Akhme. Trudno klasyfikować go jako ,,znajomego z pracy", a i ze ,,znajomym spoza pracy" także jest pewna nieścisłość. Ekaterina poznała go w chwili, gdy był jej absolutnie niezbędny. Oczywiście znała go już wcześniej i wiele o nim słyszała. Okazało się jednak, że rzeczywistość wypada o wiele lepiej niż plotki. Nadal jednak Kata traktuje go jako niepodważalny autorytet oraz nauczyciela. Jakkolwiek sympatyczny by przy tym nie był.
Inne
- Ekaterina rzadko pokazuje się światu bez swojej zbroi. Faktem jest, że czuje się w niej bardzo dobrze i poza nią nie ma wielu ubrań, bo nigdy nie przekonała się całkowicie do słuszności ich noszenia. Tak więc ta zbroja jest jej najmniej skąpym strojem.
- Uwielbia jabłka. Ci co bardziej dowcipni złośliwie wspominają o tym, że świeże siano, marchewki i kostki cukru pewnie też, ale Kata zbywa podobne komentarze wzruszeniem ramion. W końcu jest centaurem, a wiec rasą myślącą nie ustępującą w niczym ludziom, a nie zwyczajnym koniem. Porównywanie jej do klaczy nie dość, że mija się z celem to jeszcze nie ma dla niej najmniejszego sensu.
- Nadmiar wolnego czasu spędza na ćwiczeniach. Nie tylko by szkolić walkę z użyciem broni i bez niej, ale także na zwykłych treningach wyczynowych. Ponoć bardzo ładnie skacze przez przeszkody.
- Są odruchy, których nie sposób wykorzenić choćby się tego chciało. Ekaterina przekonała się o tym na własnej skórze, gdy odkryła, że ludzie nie strzygą uszami i nie odwracają się w stronę źródła dźwięku, które ich zaniepokoiło, w przeciwieństwie do niej. Co gorsza nie zdarza im się stanąć dęba, gdy coś ich przestraszy. I z całą pewnością nie potrząsają głową, by odgonić od siebie natrętnego robaka.