Przez życie trzeba przejść z godnym przymrużeniem oka, dając tym samym świadectwo nieznanemu stwórcy, że poznaliśmy się na kapitalnym żarcie, jaki uczynił, powołując nas na ten świat.
Opis
Gdyby ktokolwiek prawie siedemdziesiąt lat temu przewidział czym stanie się Ciasteczko najprawdopodobniej nie doszłoby do żadnych uroczystości i cała wioska nie cieszyłaby się z powodu narodzin jednego, maleńkiego stworzonka o skrzydełkach ważki. Ba! Małego Chochlika rzucono by ptakom na pożarcie i starannie zapomniano o tym, że kiedykolwiek istniał. Tak się jednak nie stało czego efekty dręczą okolicę aż po dziś dzień i nie zapowiada się, aby cokolwiek miało się zmienić jeszcze przez najbliższe kilkadziesiąt lub - jeśli okoliczności pozwolą - nawet i kilkaset lat. A wszystko to przez jedno wiejskie wierzenie o opiekuńczych duszkach stworzonych z promieni słońca i światła gwiazd...
W całym Fortheimie i państwach sąsiedzkich trudno znaleźć podobną personę do Ciasteczka. Już samo imię budzi pewne kontrowersje. Jest dziwne, niespotykane, a do tego kojarzy się z niezbyt okazałym, słodkim przysmakiem, więc niewielu ludziom udaje się zawołać Ciasteczko i powstrzymać się przy tym od choćby najdrobniejszego uśmiechu. Tym większe zdziwienie rozmówcy, gdy okazuje się, iż miano to (notabene w oryginalnej wymowie i zapisie brzmiące Farh'ande) w kulturze Chochlika jest absolutnie poważne i - co ważniejsze - zupełnie męskie. Powód takowego zaskoczenia jest prosty - aparycja Psikusa zdaje się zaprzeczać jego słowom, a wysoki głosik jedynie potwierdza, że coś jest nie tak, jak być powinno. Trudno się dziwić, gdyż Chochlik jest długości ludzkiej dłoni. Mimo wszystko jak na standardy swojej rasy Ciasteczko jest wysoki. Jednak na pierwszy rzut oka ani trochę tego nie widać, bo Chichotek obraca się w towarzystwie ludzi i istot humanoidalnych, wśród których przypomina bardziej irytującą wesz niż faktyczną osobistość. Nie mniej nie przeszkadza mu to pysznić się swoim wzrostem i z dumą prezentować go w pełnej okazałości. Może to i lepiej, że Psikus nie może pochwalić się sylwetką statystycznego mieszkańca miasta. Niebieska skóra gdzieniegdzie porośnięta krótkimi, białymi włosami najprawdopodobniej nie prezentowała by się aż tak bajkowo w powiększeniu, a przerażające ślepka przywodzące na myśl tylko granatowe, szklane kulki, połyskujące zdradziecko przy każdym spojrzeniu z pewnością spędzałyby sen z powiek znacznie większej grupy obywateli. Mimo wszystko w swojej tak charakterystycznej postaci, której pojawienie się zwiastuje zwykle równie szczególny dźwięk skrzydełek uderzających w powietrze z niebywałą prędkością, wcale nie jest taki, jakie wrażenie sprawia. Ciasteczko, niebezpodstawnie nazywany również Diabełkiem, zdecydowanie nie kwalifikuje się do roli dobrej wróżki, a właśnie tym miał być pierwotnie. Trudno uwierzyć, że kiedyś sądzono, iż będzie opiekował się wioską, zwłaszcza wtedy, gdy uśmiecha się podejrzanie szeroko - tylko sobie znanym sposobem czyniąc gest powszechnie uważany za pozytywny najbardziej złowieszczym i przerażającym grymasem w całej Sanrewii - i prezentuje przy tym dwa rządki trójkątnych, a przez to i nieprzyjemnie ostrych ząbków. Miękki meszek, który porasta jego łebek i aż prosi się o choćby pojedyncze dotknięcie także stanowi pułapkę, bo każdy, kto był na tyle odważny, by spróbować, szybko przekonał się o tym, jak groźne mogą być podobne do szpileczek pazurki.
W całym Fortheimie i państwach sąsiedzkich trudno znaleźć podobną personę do Ciasteczka. Już samo imię budzi pewne kontrowersje. Jest dziwne, niespotykane, a do tego kojarzy się z niezbyt okazałym, słodkim przysmakiem, więc niewielu ludziom udaje się zawołać Ciasteczko i powstrzymać się przy tym od choćby najdrobniejszego uśmiechu. Tym większe zdziwienie rozmówcy, gdy okazuje się, iż miano to (notabene w oryginalnej wymowie i zapisie brzmiące Farh'ande) w kulturze Chochlika jest absolutnie poważne i - co ważniejsze - zupełnie męskie. Powód takowego zaskoczenia jest prosty - aparycja Psikusa zdaje się zaprzeczać jego słowom, a wysoki głosik jedynie potwierdza, że coś jest nie tak, jak być powinno. Trudno się dziwić, gdyż Chochlik jest długości ludzkiej dłoni. Mimo wszystko jak na standardy swojej rasy Ciasteczko jest wysoki. Jednak na pierwszy rzut oka ani trochę tego nie widać, bo Chichotek obraca się w towarzystwie ludzi i istot humanoidalnych, wśród których przypomina bardziej irytującą wesz niż faktyczną osobistość. Nie mniej nie przeszkadza mu to pysznić się swoim wzrostem i z dumą prezentować go w pełnej okazałości. Może to i lepiej, że Psikus nie może pochwalić się sylwetką statystycznego mieszkańca miasta. Niebieska skóra gdzieniegdzie porośnięta krótkimi, białymi włosami najprawdopodobniej nie prezentowała by się aż tak bajkowo w powiększeniu, a przerażające ślepka przywodzące na myśl tylko granatowe, szklane kulki, połyskujące zdradziecko przy każdym spojrzeniu z pewnością spędzałyby sen z powiek znacznie większej grupy obywateli. Mimo wszystko w swojej tak charakterystycznej postaci, której pojawienie się zwiastuje zwykle równie szczególny dźwięk skrzydełek uderzających w powietrze z niebywałą prędkością, wcale nie jest taki, jakie wrażenie sprawia. Ciasteczko, niebezpodstawnie nazywany również Diabełkiem, zdecydowanie nie kwalifikuje się do roli dobrej wróżki, a właśnie tym miał być pierwotnie. Trudno uwierzyć, że kiedyś sądzono, iż będzie opiekował się wioską, zwłaszcza wtedy, gdy uśmiecha się podejrzanie szeroko - tylko sobie znanym sposobem czyniąc gest powszechnie uważany za pozytywny najbardziej złowieszczym i przerażającym grymasem w całej Sanrewii - i prezentuje przy tym dwa rządki trójkątnych, a przez to i nieprzyjemnie ostrych ząbków. Miękki meszek, który porasta jego łebek i aż prosi się o choćby pojedyncze dotknięcie także stanowi pułapkę, bo każdy, kto był na tyle odważny, by spróbować, szybko przekonał się o tym, jak groźne mogą być podobne do szpileczek pazurki.
Psikus nie na darmo został określony tym mianem i najwyraźniej miasto szybko się o tym przekonało, gdyż zdaje się, iż co dwudziesta, może co trzydziesta osoba zdaje się wiedzieć z czym wiąże się słowo ,,Chichotek" oraz stanowczo nakazuje, by omijać szerokim łukiem ten chochliczy pomiot najczystszego zła. Trudno powiedzieć czy reputacja Ciasteczka jest mocno przesadzona, bo on sam pracuje na to, by w jak największym stopniu była prawdziwa i coraz lepiej mu to wychodzi. Nie ma się co prawda czym chwalić, bo sława Chichotka zwykle przysparza mu wrogów, a ci bardzo często uzbrojeni są w słoiki czy inne potencjalnie śmiercionośne pułapki, lecz samemu Ciasteczku zdaje się takie życie podobać. Nawet pomimo tego, że każdy wcześniej czy później zaczyna mieć go dosyć i szuka sposobu na to, by się uwolnić. Oczywiście jest to wysiłek daremny, bo Chochlik jakby na przekór ciągnie do takiej osoby jeszcze bardziej niż miało to miejsce wcześniej i za nic ma rzucane pod jego adresem prośby i groźby. Z jednej strony taka determinacja postrzegana jest jako zaleta, jako iż utarło się mówić, że jedynie zwycięzcy nigdy się nie poddali... Z drugiej strony jest Ciasteczko i upór, który świat uważa za prawdziwą plagę.
Mimo wszystko niski wzrost, nawet dla kogoś takiego jak Chochlik stanowi przeszkodę. Nie mowa tu oczywiście o tym jak kłopotliwe bywa samo nawiązanie kontaktu wzrokowego. Chociaż mrówki, motyle i inne robactwo czy niewielkie zwierzątka zdają się drżeć ze strachu na widok Ciasteczka, żaden pełnowymiarowy (gigant) mieszkaniec Fortheimu ani trochę się nim nie przejmuje. Nie wspominając już o tym jak trudno znaleźć w sobie dość siły, by w ogóle uchylić tą ogromną kupę drewna znaną wszystkim jako "drzwi". Tak więc ogromny i pełen niebezpieczeństw świat na każdym kroku zdaje się chcieć śmierci Ciasteczka i bezustannie zmusza go do zmagania się z przeszkodami. Wszak nie zaznał życia, kto chociaż raz nie nakrył Chichotka słoikiem, by popatrzeć jak ta mała, niebieska wesz męczy się, próbując przewrócić szklane naczynie. Co więcej przez grubą ścianę szkła niemal nie słychać irytująco wysokich okrzyków towarzyszących tym próbom, a zatem żadne co bardziej wrażliwe uszy nie cierpią.
Psikus z każdą chwilą, którą poświęca na wydostanie się z pułapki tylko utwierdza siebie w przekonaniu, że nie istnieje coś takiego jak sytuacja bez wyjścia. W końcu za każdym razem udaje mu się uciec i osiągnąć swój cel niezależnie od tego czy radzi sobie sam czy też cierpliwie czeka na ingerencję kogoś większego. Jest dość sprytny, by sobie poradzić, a na jego korzyść bez wątpienia przemawia to, że przynajmniej z początku każdy jeden osobnik najzwyczajniej w świecie go lekceważy. Trudno się dziwić, bo przecież nikt nie spodziewa się poważnego zagrożenia ze strony niewielkiego chochlika o tak delikatnej budowie. Stąd ogromna radość Ciasteczka, gdy jakiś głupi gigant klnie z powodu czegoś, co ,,przypadkowo" rozbiło się o jego głowę. Chochlik, stosownie do swojego miana, uwielbia żarty i nie przepuszcza żadnej okazji, aby złośliwie uprzykrzyć komuś życie kolejnym swoim genialnym pomysłem. Mało tego ma okropne problemy ze słuchaniem ze zrozumieniem. Cecha ta jest szczególnie widoczna w chwili, gdy ktoś wypowiada jakikolwiek wariant słowa: ,,Nie", bo praktycznie nigdy nie dociera ono do uszu Diabełka, zupełnie zmieniając sens i intencje wypowiadającego. Co by nie mówić Ciasteczko słusznie uchodzi za skrajnie nieznośną, irytującą, a przede wszystkim niepokojącą niebieską kulkę, orbitującą wokół swojego celu z zadziwiającą prędkością. W końcu skrzydła działające na zasadzie tych przypisywanych ważkom gwarantują niebywałą zwrotność i prędkość, a więc nie ma ucieczki od Chichotka niezależnie od tego jak bardzo miałoby się na nią ochotę.
Mimo wszystko niski wzrost, nawet dla kogoś takiego jak Chochlik stanowi przeszkodę. Nie mowa tu oczywiście o tym jak kłopotliwe bywa samo nawiązanie kontaktu wzrokowego. Chociaż mrówki, motyle i inne robactwo czy niewielkie zwierzątka zdają się drżeć ze strachu na widok Ciasteczka, żaden pełnowymiarowy (
Psikus z każdą chwilą, którą poświęca na wydostanie się z pułapki tylko utwierdza siebie w przekonaniu, że nie istnieje coś takiego jak sytuacja bez wyjścia. W końcu za każdym razem udaje mu się uciec i osiągnąć swój cel niezależnie od tego czy radzi sobie sam czy też cierpliwie czeka na ingerencję kogoś większego. Jest dość sprytny, by sobie poradzić, a na jego korzyść bez wątpienia przemawia to, że przynajmniej z początku każdy jeden osobnik najzwyczajniej w świecie go lekceważy. Trudno się dziwić, bo przecież nikt nie spodziewa się poważnego zagrożenia ze strony niewielkiego chochlika o tak delikatnej budowie. Stąd ogromna radość Ciasteczka, gdy jakiś głupi gigant klnie z powodu czegoś, co ,,przypadkowo" rozbiło się o jego głowę. Chochlik, stosownie do swojego miana, uwielbia żarty i nie przepuszcza żadnej okazji, aby złośliwie uprzykrzyć komuś życie kolejnym swoim genialnym pomysłem. Mało tego ma okropne problemy ze słuchaniem ze zrozumieniem. Cecha ta jest szczególnie widoczna w chwili, gdy ktoś wypowiada jakikolwiek wariant słowa: ,,Nie", bo praktycznie nigdy nie dociera ono do uszu Diabełka, zupełnie zmieniając sens i intencje wypowiadającego. Co by nie mówić Ciasteczko słusznie uchodzi za skrajnie nieznośną, irytującą, a przede wszystkim niepokojącą niebieską kulkę, orbitującą wokół swojego celu z zadziwiającą prędkością. W końcu skrzydła działające na zasadzie tych przypisywanych ważkom gwarantują niebywałą zwrotność i prędkość, a więc nie ma ucieczki od Chichotka niezależnie od tego jak bardzo miałoby się na nią ochotę.
Song Theme
Relacje z innymi postaciami
Trudno powiedzieć tak właściwie z kim Ciasteczko mógłby mieć dobre relacje. Zdaje się, że pół miasta zna jego, lecz on nie zna nawet jednej piątej tych, którzy go kojarzą. Wie natomiast o tym, że wielu, bardzo wielu go nie lubi i ani trochę się nad takim stanem rzeczy nie zastanawia. Taka kolej rzeczy i niczego nie da się z tym zrobić.
Inne
- Ciasteczko boi się kotów. Nie ma w tym niczego dziwnego, bo koty są drapieżnikami polującymi na mniejsze stworzenia takie jak myszy czy szczury... oraz chochliki. Psikus spełnia wszelkie warunki, aby znaleźć się w centrum zainteresowania polującego kota, a nie ma niczego gorszego niż ucieczka przed ostrymi jak brzytwy pazurami, nie mniej okazałymi kłami i śliną, która zawiera w sobie truciznę zdolną zabić niewielkie zwierzę... Z podobnego powodu niezbyt przepada też za dużymi, drapieżnymi ptakami.
- Chichotek większość swojego życia spędza unosząc się w powietrzu, a co za tym idzie kocha latać i opanował tę sztukę do perfekcji. Stąd zatem bierze się jego przedziwny zwyczaj wyczyniania przeróżnych akrobacji, jeśli akurat zdarzy mu się nudzić. W końcu niektórzy popisują się dla nagrody, inni z własnej woli, a jeszcze jedni z braku lepszego zajęcia, niezależnie od tego ilu gapiów ściągnie. W końcu kto nie lubiłby poobserwować choć przez chwilę małego lotnika, który z gracją baletnicy wykonuje kolejne śruby, beczki i pętle?
- O Diabełku powiedzieć można naprawdę wiele i nie będzie to nic dobrego. W zasadzie to ludzie uważają, że nie da się ani przekonać go do współpracy, ani nad nim zapanować. Bierze się to stąd, że jak do tej pory zaledwie cztery osoby odkryły, że Ciasteczko ma słabość do... czystego cukru. Dokładnie takiego jaki znaleźć można w każdej jednej cukierniczce. Nie jest to co prawda obsesja, ale Chichotek nie potrafi sobie odmówić przyjęcia poczęstunku, gdy już ktoś mu go zaproponuje. Co ciekawsze czuje się wtedy w obowiązku odwdzięczyć za dar pierwszym lepszym dobrym uczynkiem (W końcu ktoś, kto daje ci cukier nie może mieć złych zamiarów i zasłużył na odrobinę życzliwości, prawda?). Bierze się to stąd, że słodki przysmak zwykle sprzedawany jest w paczkach znacznie cięższych i większych niż sam Ciasteczko, więc jego dostęp do tego jakże boskiego specjału jest mocno ograniczony.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz