sobota, 29 grudnia 2018

Rhenawedd Ossova

Spiffeigh

Jedynym prawem, jakie ją obowiązywało, było prawo grawitacji, a bywały takie dni, że i je łamała.


Opis
         W objazdowych karczmach często dzieją się ciekawe rzeczy, głównie przez fakt, ile fascynujących ludzi się przez nie przewija. Stanowcza większość to wędrowni artyści - zawód stary jak świat i ciągle funkcjonujący. Wśród nich naliczyć można prostych poetów, śpiewaków, bajarzy, kuglarzy, czasem nawet akrobatów i tancerzy. Występy takowych mogą być mniej lub bardziej pamiętne. Nie da się ukryć, przy takiej liczbie artystów na rynku pracy ciężko się wybić na tyle, by ludzie długo pamiętali twoje, a nie czyjekolwiek inne występy. Czasem, aby ten cel osiągnąć, wystarczy po prostu urodzić się innym niż reszta świata. A Rhen inność miała we krwi od małego, nawet wśród swoich.
    Kobieta ze swoim wzrostem i drobną figurą nie robiłaby wielkiego pierwszego wrażenia jako człowiek. Większość ludzi musi patrzeć w dół, by spojrzeć jej w oczy. A jak to z małymi żyjątkami bywa, potrafią mocno dać się we znaki, jeśli się je zlekceważy. Rhenawedd Kania Ossova z domu Drakkar - nazywana także Sikorką - nie jest osobą, którą łatwo się zapomina, chociaż w większości przypadków niestety nie przez jej niezwykły charakter. Uwagę ściąga na siebie samą aparycją - jest Avianką, czyli jak to się zwykło potocznie mówić: ,,pół ptakiem, pół człowiekiem”. To dosyć obszerne zagadnienie, bo wpisują się w nie także między innymi harpie, których to Rhena szczerze nienawidzi i choćby przypadkowe porównanie jej lub jej partnera, Serkage, do tych bezmyślnych ludojadów uważa za paskudną obelgę. Po prawdzie jednak nawet głupi zauważyłby stanowcze różnice między wspomnianą harpią, a Avianinem. Przede wszystkim w liczbie skrzydeł: każdy przedstawiciel gatunku ma tylko jedno skrzydło, prawe lub lewe, zależnie od płci. Stąd też duma Rhen jako rodzonego Avianina, zwykle okrywająca jej lewe ramię kaskadą różowawo fioletowych piór niczym najdroższy płaszcz świata. Ułożone w taki sposób nie przeszkadza jej w codziennym życiu, ale rozłożonym do pełnej długości byłaby w stanie całkowicie objąć siebie i jeszcze dwoje dorosłych ludzi. Sikorka uwielbia ten moment swoich choreografii, w którym chwali się publiczności opalizująco błyszczącym skrzydłem w pełnej okazałości. Nieme zdumienie i podziw są nagrodą samą w sobie, wartą salwy oklasków.
    To jednak zawsze zostaje na finał. Wcześniej zresztą widać inne jej nienaturalne cechy. Z jakiegoś powodu ludzie zawsze w pierwszej kolejności zauważają jej uszy: długie, sterczące jak u zająca, pokryte ciemnoróżowymi piórami i zakończone białymi. Następne w kolejce dziwów są oczy Rhenawedd o bursztynowo złotej barwie i kocich źrenicach, wydających się odzwierciedlać tą młodzieńczą dzikość, której kobieta nigdy się całkowicie nie pozbyła. Pod nimi na policzkach nosi symetryczne czerwone znamiona, a w nosie - mały, prosty kolczyk. Nie będąc całkowicie czystej krwi Avianką (jej przodkowie na którymś etapie musieli się zmieszać z ludźmi), na głowie zamiast piór ma normalne włosy. Rozpuszczone sięgają łopatek i przypominają robotę pijanego balwierza, ale Rhen nigdy się nimi nie przejmowała. Po prostu spina je w krzywy kucyk i ścina, gdy robią się za długie. Ostatnią jej ptasią cechą są nogi, od kolana w dół przechodzące w długie łapy z wysoką piętą, zakończone pazurami. Z tego powodu nie nosi żadnych butów. Z reguły ubiera się w tuniki sięgające ud, często ścięte na ukos. Bardzo rzadko są to wyroby inne, niż jej własne. Ma wprawę w posługiwaniu się igłą i w wolnym czasie lubi szyć. Inna sprawa, że nie ma własnej szafy - podróżowanie z zapasowymi ubraniami nie jest wygodne. Stąd jest przyzwyczajona do szycia sobie i Kage nowych, jeśli stare są już zbyt znoszone. Rzeczą niezmienną w jej ubiorze jest chyba najbardziej nietypowa ozdoba w oczach człowieka - na prawym ramieniu zawsze nosi ptasią czaszkę, zawieszoną przez głowę na sznurze. Sama w sobie nie jest cenna, ale zdobiący ją zwitek złotych piór to najcenniejsza własność Ossovy. Pochodzą ze skrzydła jej partnera, podarowane w aviańskim symbolu dożywotniego oddania. Jej własne zdobią ramię Serkage w podobny sposób.
    Rhen to niezwykła osoba, nie tylko w pojęciu samej aparycji. Kobieta ma niezliczone ilości chęci życia, którą wydaje się zarażać towarzystwo wokół siebie. Jest w niej coś hipnotyzującego, ale trudno określić, co dokładnie. Głos? Taneczny krok? Pióra błyszczące niczym opale? A może sam pogodny uśmiech? Nikt nie potrafi sobie przypomnieć, by kiedykolwiek widział ją smutną. Prędzej zagniewaną, bo Rhenawedd jest wyjątkowo dumnym ptakiem, zawsze stawiającym na swoim i nie popuszczającym łatwo urazy. To chyba rodzinna cecha domu Drakkarów, jedyna, którą stamtąd wyniosła, bo wszystko inne nabyła doświadczeniem życiowym. Podróżując z Kage zaraziła się od niego tą wrodzoną dobrocią, nauczyła się miłości do wszelkich przejawów życia. Nabrała też w końcu odpowiedzialności, której najmłodszym dzieciom w rodzeństwie zawsze brakuje. Stała się o wiele bardziej opiekuńcza - czuje się odpowiedzialna za to, co ma i jest gotowa tego bronić, nawet jeśli nadal pozostaje tylko drobną pierzastą istotą, którą porwałby mocniejszy wicher, gdyby nie wbite w ziemię pazury. Całe szczęście los jej nigdy do walki nie zmusił i może się cieszyć spokojnym życiem (mniej lub bardziej, ale taki już los artystów z powołania). Uwielbia towarzystwo dzieci, a ich grupki szybko do niej lgną, niezależnie od stanu czy rasy. To w końcu najlepsza widownia, na jaką może liczyć uliczny tancerz-akrobata.
    Z miejsca widać, że nienawidzi samotności - zawsze szuka towarzystwa, nieważne, w jakim gronie. Można to nazwać naiwnością, ale kobieta jest przekonana, iż z ludźmi każdego sortu można się dogadać. Rhen jak się uprze to i najgorszemu typowi potrafi przemówić do rozumu. Czasami, gdy tak sobie o tym pomyśli, to nieco przypomina w tym swoją matkę: piękną, inteligentną i niezwykle pyskatą babę, której nie dało się przegadać. Kania, podobnie jak ona, jest bezkompromisowa wobec grubiaństwa i braku kultury, a za chamstwo czasem potrafi się odgryźć z nawiązką. Jak już wspomniałam, to dumny ptak i zniewag płazem nie puszcza (Od wybaczania jest Kage, ja tylko się upewniam, że delikwent sobie tej nauczki nie zapomni!). Widok Avianki dosłownie ciągnącej za ucho dwa razy większego draba to już w jej przypadku rutyna.
    I chociaż to bez wątpienia jak najbardziej dojrzała i godna naśladownictwa kobieta, jakoś nietrudno uwierzyć, że pod tym wszystkim nadal kryją się psotliwe tendencje. W końcu nic nie jest takim, jakim się w pierwszej kolejności wydaje, a gdyby Rhena zawsze była taka jak teraz, byłaby ulubioną córką swoich rodziców. Sikorka jako dziecko złamała chyba dziesiątki ojcowskich zakazów (wliczając w to związanie się z mężczyzną z konkurencyjnego rodu), wiecznie balansując na krawędzi. Czasem dosłownie - skądś się przecież jej zacięcie akrobatyczne wzięło. Nie jej wina, że była najmłodsza z ósemki rodzeństwa. W rodzinie średniego stanu, z dwoma starszymi braćmi i siedmioma ładniejszymi siostrami nie miała wielkich szans na miejsce w elicie miasta. Po co więc się męczyć w sztywnych strojach na jeszcze bardziej sztywnych przyjęciach, gdy wystarczy przeskoczyć płot, by zniknąć w lesie? Wszystkich zwyczajów nie da się wyplenić i w Rhenawedd nadal tkwi ta sama dziewczyna, która pluła siostrom na głowy z drzew i rzucała ogryzkami kradzionych jabłek w koty. Co prawda dzisiaj już nie kradnie i nie pluje na nikogo, ale nie zdziw się, jeśli zobaczysz jak spaceruje nad ulicą po sznurze do prania dla czystej rozrywki. Nadal lubi tego typu szczeniackie wybryki i chyba nie ma już nadziei, że z nich kiedykolwiek wyrośnie.

Song Theme

Relacje z innymi postaciami
        Avianie mają dosyć unikalne podejście do związków, w porównaniu do zwyczajów innych ras. Podobnie jak większość gatunków ptaków, znajdują sobie tylko jednego partnera na całe życie. Co jeszcze ciekawsze, Rhenawedd i Serkage nikt nigdy nie udzielał faktycznego ślubu. Ich związek po prostu nie potrzebuje poparcia w żadnej religii, nie musieli też sobie niczego przysięgać. Obu Avianom wszystko wydawało się po prostu jasne i oczywiste. Na co tu formalności?
    Serkage Ossova jest dla Rheny całym światem. Kania dalej nie może uwierzyć, jakim cudem zasłużyła sobie na kogoś takiego jak on. Była złośliwym dzieckiem i pyskatą pannicą, na dodatek najmłodszą z ośmiorga rodzeństwa ze średniozamożnego rodu. Nie umiała się zachować ani dobrze wyglądać przy piątce sióstr, które szybko znajdowały sobie adoratorów. Nie mogła zaoferować nic wartościowego dla chłopaka, który miał już wszystko. Po prostu była sobą i to w niej złotopióry pokochał. Ba, potem dał jej nawet więcej! Bezwiednie zrobił z niej lepszą osobę, bo wstydziła się za swoje dotychczasowe zachowanie. Rhenawedd dalej jest przekonana, że nie jest warta oddania kogoś tak niezwykłego i dokłada wszelkich starań, by sobie na nie zasłużyć.
    Trudno znaleźć lepiej dobraną parę. Przemawia za tym sam fakt, że ciężko spotkać jedno bez drugiego. Ossovowie są po prostu nierozłączni. Wiedzą o sobie wszystko, we wszystkim są zgodni i nic nie jest w stanie ich skłócić. Sikorka może i potrafi tańczyć solo, ale jest pewna, że duet Avian wygląda bez porównania piękniej. Nawet najlepszy tancerz świata nie byłby w stanie zastąpić jej Kage. NIC nie byłoby w stanie tego dokonać.
    Jako wędrowni artyści, nie zebrali raczej wielkiej sławy. Występowali w tylu różnych miejscach, oddalonych od siebie czasem o wiele kilometrów, że ciężko im trafić w obcym mieście na kogoś, kto mógłby ich kojarzyć. Swoją reputację w Fortheimie dopiero budują, ale Rhen jest dobrej myśli. Już ona dopilnuje, by błysk złotych i fioletowych piór rozpoznawano z daleka.

Inne

  •     Drugie imię - Kania - rodzice nadali fioletowopiórej Aviance dopiero w jej szóste urodziny, po którymś już nieprzyjemnym incydencie. Rhen nie pamięta, o co dokładnie wtedy poszło. Chyba znowu podrapała jakiegoś zarozumiałego bachora z sąsiedztwa. Dziewczyna od małego pracowała sobie na reputację małej, ale groźnej i fakt, że oficjalnie nadano jej imię po jakimkolwiek drapieżnym ptaku uznaje za sukces.
  •     Jej uszy wydają się czasem żyć własnym życiem, co Sikorka uznaje za okropną niesprawiedliwość. Nigdy nie potrafiła nimi strzyc na zawołanie jak koledzy - robi to tylko bezwiednie, gdy jest zadowolona. Natomiast gdy jest naprawdę wściekła, jej lewe ucho drga, jakby przelatywała obok niego mucha. Do tego może też czasem nastroszyć pióra, jak ptaki udające większe niż w rzeczywistości. Częściej jednak robi to, gdy coś ją wystraszy - unosi wtedy lekko skrzydło w odruchu obronnym.
  •     Cierpi na klaustrofobię. Nawet gdy siedzi za długo w pomieszczeniu o niskim stropie, gardło zaczyna jej się zaciskać. Jedynym, co ten lęk łagodzi, są okna - im większe i nieosłonięte, tym lepiej. Zamykanie jej na siłę w ciasnej klitce pozbawionej jakiegokolwiek dostępu do świata zewnętrznego może grozić wydrapaniem oczu, zarówno w trakcie, jak i po wyjściu na zewnątrz.
  •     Nienawidzi kotów. Niby to tylko durny, aviański stereotyp, ale Rhen chyba nigdy nie polubi tych zwierząt. Nawet kotowate humanoidy napawają ją niepokojem.
  •     Zaraz po ciasnych pomieszczeniach i wszelkich kotowatych Rhen na liście nieprzyjemnych rzeczy mogłaby wymienić także wodę. I nie chodzi tu w sumie o nienawiść ani poważną fobię. Sikorka po prostu trzyma w pamięci przestrogi rodziców, by nie próbowała cała się zanurzać w głębokiej wodzie - pióra w jednej chwili z daru stałyby się przekleństwem. Każdego człowieka wytykającego jej tchórzostwo najchętniej wsadziłaby w kolczugę i kazała przepłynąć w niej najbliższe jezioro. Ciężar byłby adekwatny do mokrego skrzydła.
  •     Zdarza jej się kląć i to wręcz niczym szewc, jak na aviańskie standardy. Sęk w tym, że nie korzysta z typowo ludzkich przekleństw i obelg. W kulturze Avian nie zagościły nigdy popularne wyzwiska, jednakże mieli kilka własnych zwrotów. Kania nauczyła się tego wszystkiego z rodzimego podwórka, więc obrażanie kogokolwiek łatwo uchodzi jej płazem. Fortheimczycy po prostu nigdy nie spotkali się z takimi pojęciami jak ,,pawisyn", ,,nadęty indyk", ,,głupia czapla" czy ,,durny gołąb". I chociaż przypadkowo zebranym ludziom to wszystko brzmi wręcz komicznie, Kage - jedyna osoba rozumiejąca dokładny sens co poniektórych wyrażeń - zawsze ją upomina. Często też żartobliwie dodaje, że damie nie wypada używać takiego języka.
  •     Przez długi czas bała się samotności. Jako dziecko sypiała w jednym pokoju z dwoma siostrami, ale gdy te się wyprowadziły, ich nieobecność dręczyła ją bardziej niż się tego spodziewała. Odkąd ma Kage i może bezkarnie wtulać nos w jego pióra, zaczęła o wiele lepiej sypiać. Nawet nie dopuszcza do siebie myśli, że taki stan rzeczy miałby się kiedykolwiek zmienić.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz