- To piwnica - zakrakał Myśl, zwracając na siebie jej uwagę. - Kamienna.
- Grobowca nie przypomina w żadnym stopniu - dodał Pamięć.
- Zwykłe drewno to za mało! - Huginn zanurkował gwałtownie w stronę budynku. Muninn poleciał za nim.
Strażniczka tym razem ruszyła za nimi bez cienia wahania. Spodziewała się, że wlecą w rumowisko, ale kruki skręciły gwałtownie i usiadły na kamiennej krawędzi doku, blisko schodków prowadzących na dół. Kata podbiegła do nich, nie do końca rozumiejąc o co im chodzi.
- Gdzie jest wejście, tam i wyjście - wyjaśnił niejako jeden z nich, ciężko stwierdzić, który dokładnie, po czym wskazał dziobem piaszczyste dno przebijające przez cienką warstwę wody po odpływie.
Ich zmartwiona już do granic możliwości towarzyszka zrozumiała przekaz i zeszła ostrożnie po schodkach na dół. Dok był na tyle wysoki, by nad jego krawędzią wystawała część jej czoła. Muł i woda sięgająca człowiekowi kolana zdecydowanie nie pozwalały na szybki krok, ale nie było to na tyle niebezpieczne, by centaur miał sobie w tym nie poradzić. Ekaterina już miała zapytać, co teraz, gdy dostrzegła przed sobą w wygładzonych przez wodę fundamentach wyrwę rozmiaru drzwi. Do wnętrza leniwie wlewała się woda.
- Piwnica... - mruknęła do siebie i ruszyła w kierunku wejścia, czy też (jak słusznie sądziły kruki) wyjścia.
Sufit był zdecydowanie za nisko jak na centaura, ale zdeterminowana Kata bez sprzeciwu zgarbiła się pochyliła głowę na bok tak, by móc wejść i równocześnie nadal patrzeć przed siebie. Wnętrze nie było oświetlone w żaden sposób, a na stalszym nieco gruncie nadal chlupotała warstwa wody. Ktokolwiek korzystał z tego wyjścia, musiał to robić podczas odpływów - w innych porach dnia korytarz pewnie był zalany aż po strop. Widoczność kończyła się na ścianie zakrętu, dalej trzeba było iść wgłąb po omacku. Zaintrygowana odkryciem Ekaterina nagle poczuła, że coś usiadło jej na zadzie. Sapnęła i odruchowo wierzgnęła lekko tylnymi nogami zaskoczona. W odpowiedzi otrzymała oburzony skrzek w akompaniamencie gwałtownego szelestu piór. Obejrzała się do tyłu na tyle, na ile mogła: na jej końskim grzbiecie usiedli Huginn i Muninn.
- Ciasna przestrzeń. Zła dla skrzydeł - marudził pierwszy, starając się jakoś usprawiedliwić ich zachowanie.
Strażniczka tylko westchnęła i ruszyła dalej. W pewnym momencie usłyszała przed sobą ludzkie stęknięcie i wymamrotane pod nosem przekleństwo. Kata przyspieszyła kroku na tyle na ile mogła.
- Rauer?! - zawołała. Jej głos odbił się od ścian, uderzając w uszy.
- Tutaj! - odpowiedział strażnik, ku jej niesamowitej uldze.
Leżał właściwie tuż za kolejnym zakrętem. Centaurzyca, przyzwyczajona już nieco bardziej do ciemności, dostrzegła jego niewyraźną sylwetkę na ziemi. Noga Rauera ugrzęzła pod belką z częściowo zawalonego sufitu. Część tunelu przebiegająca pod centrum budynku została doszczętnie zasypana zbutwiałym drewnem, ale strażnik zdołał uciec przed zasadzką.
- Czekaj, pomogę ci! - Kata przesunęła belkę, uwalniając nogę przyjaciela, po czym pomogła mu podnieść się na nogi. Rauer przewiesił rękę przez jej grzbiet i posłał dziewczynie wdzięczny uśmiech.
- To miejsce to jedna, wielka, przeklęta pułapka - stwierdził.
- No co ty nie powiesz? - Ekaterina spróbowała przejść tyłem do zakrętu. Tam mężczyzna na chwilę oparł się o ścianę, a centaurzyca z trudem obróciła się, ocierając boki o kamień. Syknęła lekko i kiwnęła głową w stronę wyjścia. - Wyjdźmy stąd jak najszybciej. Tu jest zdecydowanie za ciasno.
- No co ty nie...
- Ani. Słowa. Więcej.
Rauer parsknął śmiechem mimo bólu przeszywającego złamaną kończynę. Oparł się z powrotem o jej bok i powoli ruszyli w stronę wyjścia, nie odzywając się już więcej. Tylko raz w ciszy zabrzęczał nieco głośniej naramiennik strażnika, gdy Muninn jakby z nudów trącił go dziobem.
Ekaterina stała niedaleko drzwi infirmerii i obracała przed oczami strzępkiem materiału. Był brudny od mułu, ale po dokładniejszym opłukaniu dało się dostrzec oryginalną barwę. I to nie byle jaką - wyjątkowo drogi, intensywny odcień, nie bez powodu nazywany ,,królewską czerwienią". Jego krawędź była wyszyta złotymi nićmi.
- Rauer znalazł go w tunelu - powiedziała do kruków. Ptaki wolały nie wlatywać za nią i jej rannym towarzyszem do wnętrza budynku, więc nie były też świadkami ich rozmowy. Nie miały zresztą po co ich szpiegować, całkowicie pewni, że strażniczka w zaufaniu i tak podzieli się z nimi tym, czego się dowie od Rauera.
- W pośpiechu był - mruknął Huginn, wyciągając z parapetu łeb, jakby chciał powąchać dowód niczym pies.
- No i tunika podarta - dodał Muninn, kręcąc głową. - Co za niechlujstwo. Szkoda ubrania.
- Tunika? - Kata zmięła strzępek w palcach. - Dziwny materiał... za gruby jak na tunikę... koszuli też nie przypomina...
- A mundur? - Myśl przekręcił łebek na bok.
- Mundur? - centaurzyca zamyśliła się. - Mundury noszą tylko strażnicy miejscy, ale ciemnoszare. I są mocne, nie przedzierają się od byle czego.
- Nie wszystkie mundury są dobrej jakości. To zależy od krawca - zauważył Pamięć. - A czerwień jeszcze nie wyszła z królewskiej mo...
- ,,Królewska czerwień"! - przerwała mu Kata. - Gwardia Królewska nosi czerwień i złoto... ale to przecież nie ma sensu.
- Dlaczego, kochana? - zapytał Huginn. - Wszystko ma sens, dopóki nie znajdziesz argumentów mówiących inaczej.
- Co królewski gwardzista robiłby w dokach, zastawiając pułapkę na oddział straży konnej? - zastanawiała się na głos. - Nawet zostawianie fałszywych dowodów nie ma najmniejszego sensu, bo nikt by nie uwierzył, że ktoś stojący tak wysoko w hierarchii służb Fortheimu miałby w tym jakiś cel.
- Cóż... chyba znamy kogoś, kto mógłby przynajmniej potwierdzić lub zaprzeczyć, że ten skrawek to fragment munduru gwardzisty - stwierdził kruk.
Centaurzyca wierciła jedyny dowód wzrokiem, jakby liczyła, iż w ten sposób zmusi martwy przedmiot do zwierzeń. W końcu westchnęła cicho.
- Chyba lepszy fragment informacji niż nic... - spojrzała na Cichych. - Kto to taki?
- Powinnaś chyba znać Białopiórego - odpowiedział Muninn. - Szermierz o jednym skrzydle.
- Trenuje przyszłych gwardzistów w szermierce - dodał Huginn. - I ma dobrą pamięć. Jeśli to faktycznie fragment munduru, powinien go poznać choćby i po wzorach na krawędzi.
- Akhme - kobieta kiwnęła głową potakująco. - Przynajmniej ze znalezieniem jego nie będzie problemu. O tej porze trwają ćwiczenia na placu treningowym przed starą Szkołą Rycerską.
- To na co czekamy? - Myśl podskakiwał nerwowo w miejscu. Pamięć jak zwykle siedział trochę spokojniej.
Ekaterina? Idziem po Red, bo coś się rozleniwiła. No i pomysłów brakuje > <
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz